Z ostatnich wiadomości wynika, że pewni aspirujący do funkcji radnych wykorzystywali swoją pozycję w sposób nieetyczny. W czasie zbierania autografów na listach poparcia, zwłaszcza od staruszków, wmawiali im, że oddanie podpisu zobowiązuje do głosowania na nich w nadchodzących wyborach samorządowych, które mają miejsce 7 kwietnia.
W Nowej Rudzie, zarówno w obszarze miejskim, jak i gminnym, niektórzy pretendenci do roli radnych stosowali takie sztuczki podczas gromadzenia podpisów na listach poparcia. Osoby starsze były informowane, że złożenie podpisu oznacza konieczność głosowania na danego kandydata. Sytuacja prezentuje się analogicznie w przypadku otrzymania ulotki z programem wyborczym od kandydata.
Jest prawdą, że podczas składania swego autografu na liście poparcia określonego kandydata, musieliśmy dostarczyć swoje dane osobowe – imię i nazwisko, adres zamieszkania oraz PESEL i na koniec złożyć podpis. Nie mniej jednak, to nie oznacza, jak sugerowali niektórzy kandydaci grający nieczysto, iż jest to równoznaczne z oddaniem na nich głosu w wyborach.
Autorem niniejszego tekstu jest osoba, która była świadkiem takiego incydentu. Podczas rozmowy telefonicznej z jednym z kandydatów na radnego w Nowej Rudzie, ten próbował wręczyć natrafionej kobiecie swoją ulotkę. W odpowiedzi usłyszał, że nie ma potrzeby, gdyż podpisała ona listę innego kandydata i musi na niego zagłosować.
Podobnie postępowali niektórzy kandydaci aspirujący do Rady Gminy Nowa Ruda. Adrianna Mierzejewska, kandydatka na wójta, zdementowała te kłamliwe informacje w mediach.